top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraCzesław Czapliński

PORTRET z HISTORIĄ Andrzej Krzyształowicz


,,…Życie moje było ciekawe...'' – Andrzej Krzyształowicz.


Andrzej Krzyształowicz (ur. 1915 r. w Wiedniu, zm. 19 września 1998 roku w Janowie Podlaskim i pochowany został na miejscowym cmentarzu) – wieloletni dyrektora stadniny w Janowie Podlaskim, wychowawca pokoleń hodowców koni w Polsce.

Dzięki ojcu, który administrował majątkami w Zarzeczu, Łańcucie i Pełkiniach, od dzieciństwa związany był z końmi. W domu, w którym toczyły się dyskusje na tematy związane z hodowlą, wyścigami i jeździectwem, zdobył solidne podstawy wiedzy o koniach i nauczył się na nie patrzeć.

Swoje zainteresowania rozwinął na Wydziale Rolniczym i Leśnym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Specjalizował się w hodowli koni u prof. Tadeusza Vetulaniego. Pod kierunkiem profesora powstała praca dyplomowa Andrzeja Krzystałowicza ,,Monografia Stadniny Koni w Janowie Podlaskim''. Trzymiesięczna praktyka w roku 1937, podczas której zbierał do niej materiały. Na trzecim roku studiów nadszedł czas na ostateczne ukierunkowanie zainteresowań, czego efektem była praca w katedrze hodowli koni. Na czwartym roku kierownik katedry, profesor Tadeusz Vetulani, dał swojemu asystentowi temat pracy dyplomowej, mianowicie opracowanie „Monografii Stadniny Koni w Janowie Podlaskim”.

Pierwsza wizyta Andrzeja Krzyształowicza w ukochanym do końca życia Janowie miała miejsce 5 lipca 1937 roku, kiedy tu przyjechał, aby zebrać materiały do pracy dyplomowej.

Po ukończeniu studiów, w roku 1938, wrócił do Janowa by objąć posadę zastępcy kierownika stadniny. Wybuch wojny zastał go na posterunku. Podczas dramatycznej ewakuacji stadniny prowadził kolumnę koni najpierw na wschód, a następnie wycofując się przed wojskami sowieckimi, z powrotem. Zaraz potem Janów został zajęty przez Armię Czerwoną. Andrzej Krzyształowicz nie mogąc przeciwdziałać grabieży stadniny, opuścił ją wraz z lekarzem weterynarii i praktykantem. Wrócił w styczniu 1940, by zatrudnić się jako masztalerz w będącej już pod niemiecką komendą stadninie. Hodowlę udało się odbudować dzięki koniom zagubionym podczas wrześniowej ewakuacji.

Kolejna ewakuacja, na zachód, rozpoczęła się w lipcu 1944 roku. Andrzej Krzyształowicz nie opuścił koni - towarzyszył im w pełnej niebezpieczeństw tułaczce. Był z nimi podczas największego alianckiego nalotu na Drezno w lutym 1945.

Wrócił do Polski z ostatnim transportem koni, w listopadzie 1946 roku. Dewastacja i zniszczenia, jakich doznał Janów Podlaski, nie pozwalały na umieszczenie w nim zwierząt. Tymczasową siedzibą stadniny stało się Posadowo. Od 1950 roku konie zaczęły wracać do Janowa. W grudniu 1951 Andrzej Krzyształowicz dostał służbowe polecenie objęcia stanowiska rejonowego inspektora hodowli koni na województwa południowo-wschodnie i musiał wyjechać do PSO Białka. Z nowych obowiązków wywiązywał się doskonale. Jednak ciągle marzył o powrocie do Janowa. Udało mu się to dopiero w 1956 roku. Wtedy to objął stanowisko dyrektora stadniny i piastował je aż do chwili odejścia na emeryturę w 1991 roku. Po przejściu w stan spoczynku nadal służył radą i pomocą swoim następcom.

Pierwszy raz odwiedziłem Andrzeja Krzyształowicza w Janowie Podlaskim w czerwcu 1987 r., gdzie odbyła się m.in. aukcja koni arabskich – Polish Prestige. Pamiętam pierwsze z nim spotkanie, znałem jego osiągnięcia, a zachowywał się niezwykle skromnie. Wspólnie chodziliśmy po stadninie, którą mi pokazywał, a ja fotografowałem. Kiedy kierowałem mój aparat na niego, mówił lepiej fotografować konie. Tak też robiłem. Muszę powiedzieć, że miałem na samym początku strach w stosunku do koni. W mojej rodzinie krążyła legenda, że jeden z członków rodziny został kopnięty przez konia i przez lata cierpiał. Miałem to z tyłu głowy. Ale po oprowadzeniach i długich rozmowach z Andrzejem Krzyształowiczem, znalazłem się na łące, na którą zaczęły gromadzić się araby. Bardzo się w pierwszej fazie wystraszyłem, ale kiedy zaczęły do mnie podchodzić i delikatnie dotykać, zaprzyjaźniliśmy się, jeśli tak można powiedzieć. Od tego czasu, uwielbiam araby, co one również czują.

Czesław Czapliński POLSKIE ARABY, magazyn nowojorski KARIERA (marzec 1989):

Punktem kulminacyjnym Dni Koni Arabskich w Polsce jest zawsze aukcja. Wcześnie rano z grupą gości ze Stanów Zjednoczonych odjeżdżam spod warszawskiego hotelu „Forum" do Janowa Podlaskiego, gdzie znajduje stę jedna z najstarszych na świecie stadnin koni arabskich czystej krwi. Po kilku godzinach jazdy zatrzymujemy się na parkingu wypełnionym samochodami z rejestracjami z całej nieomal Europy. W centralnym punkcie stadniny góruje olbrzymi cyrkowy namiot, do którego prowadzą strzałki. Pomału sektor VIP dla potencjalnych kupców, którzy w liczbie kilkuset przybyli ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Belgii, Wielktej Brytanii, Hiszpanii, Szwecji, Brazylii, zaczyna się wypełniać.

Na pierwszej aukcji w roku 1970, 30 tysięcy dolarów uzyskanych za ogiera „Bałdaka” było niebywałym osiągnięciem. A już w r. 1981 dr Armand Hammer zapłacił za ogiera „El Paso" milion dolarów. Światowe rekordy cen za polskie araby padły jednak dopiero w lutym 1985 roku, na po raz pierwszy zorganizowanej w Stanach Złednoczonych w Scottsdale aukcji „Pohsh Ovation". Za piękna klacz „Pencylina” uzyskano 1.5 miliona dolarów. Można ją czasami zobaczyc w telewizyjnym serialu „Dynasty”, gdy akcja dzieje na Ventura Farms pod Los Angeles. Ogółem wówczas za 19 koni zapłacono 11 milionów dolarów, czyli średnio ponad pół miliona za konia!

Od tego szczytowego momentu ceny na konie arabske znacznie spadły. Wielu obserwatorów czeka na wyniki aukji w Janowie Podlaskim, która jest wskaźnikiem tego, co będzie działo sie na świecie.

Na podwyższeniu zajął miejsce prowadzący od lat aukcje w Janowie Marek Grzybowski, koło niego specjalistka od koni arabskich Izabela Zawadzka. Od tej chwili obowiązującym językiem jest angielski. Publiczność brawami oklaskuje licytujących, aukcjoner dwoi sie i troi, pani zawadzka zachwala konie. Ale jak przypuszczano, ceny są dużo niższe niż w szczytowym okresie. W sumie sprzedano 35 arabów za sume 1 635 000 dolarów. Najwięcej, bo aż 395 tysięcy dolarów, zapłacił Abdul al Saihat ze Stanów Złednoczonych za 14-letniego gniadego ogiera „Aloesa" wyhodowanego w Janowie Podlaskim. Na drugim miejscu pod względem ceny znalazła sie klacz „Algerina” za 170 tysięcy dolarów. Średnia cena za sprzedanego konia wynosiła ok. 47 tysęcy dolarów.

Po aukcji umówiłem się z Andrzejem Krzyształowiczem, dyrektorem stadniny w Janowie Podlaskim, aby dowiedzieć czegoś włęcej o jej historii.

„…Stadmnę założono w okresie Królestwa Kongresowego w 1817 roku, dwa lata po Kongresie Wiedenskim. Bezpośredmą przyczyną były przemarsze wojsk napoleonskch przez Polskę na wschód i z powrotem, podczas których pogłowe koni w Polsce zostało poważnie uszczuplone. W celu odbudowy hodowli w Polsce utworzono Rządową Stadninę Koni, a wybór padł na Janów Podlaski. Car Aleksander II, który był zwolennikiem Królestwa Kongresowego, wyraził zgodę i ze stajen carskich przydzielił 100 klaczy i 8 ogierów tzw. celnych (czołowych). W grudniu 1817 konie znalazły się w Janowe. Organizatorem i duszą przedsięwzięcia był późnieiszy wieloletni dyrektor Adam hrabia Potocki.

Do Powstania Styczniowego kierownikami byli Polacy, później zarząd przeszedł w rece carskich generałów. Tak było do wybuchu I wojny światowej, kiedy wszystkie konie z Janowa ewakuowano do Gubernii Charkowskie, skąd żaden już do Janowa nie wrócił…”.

- Ale przecież stadnina nie przestała istnieć — co było po wojnie?

- W 1919 r. po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych wszystkie ocalałe konie zgrupowało w Janowie. Znalazły się tu konie czystej krwi i półkrwi (arabskie) oraz pełnej i półkrwi (angielskie). Janów, zniszczony w czasie wojny, został odbudowany w ciągu dwu lat. W 1924 roku powstała druga stadnina w Kozienicach i tam wysłano z Janowa konie pełnej krwi angielskiej, gdzie są do dnia dzisiejszego.

– Los polskich arabów w czasie Il wojny śwatowej porównuje się do przejść polskiego narodu?

–W pierwszej fazie działań wojennych ponad 80 proc. koni janowskich zginęło, a pozostałe zostały zagrabione rzez ludność cywilną mieszkająca za Bugiem (Białorusini). Duża część z nich ostatecznie znalazła się w stadninie koni w Tiersku, u podnóża Kaukazu. Pierwsze zagrabione konie wróciły do stadniny w grudniu 1939 r. Tak się szczęśliwie złożyło, że wśród nich były wspaniałe ogiery czystej krwi arabskiej: urodzony w 1938

r. „Witraż” i „Wielki Szlem" oraz „Witeź". Były one synami „Olira” i wnukami ostatmego importowanego przez księcia Romana Sanguszkę do Europy w XX wieku z Pôłwyspu Arabskiego ogiera „Kuhaylana Haili”.

W 1942 r. janowska stadnina była tak liczna jak w 1939.

Gehenna zaczęła sie w 1944 roku, kiedy artylerię radziecką było słychać już nie tyłko w nocy, ale i w dzień. 16 lipca 1944 r. Niemcy wszystkie konie w li. czbie 260 sztuk, łącznie ze źrebakami urodzonymi w 1944 r., wywieźli do Saksonii. W lutym 1945 roku w marę przesuwającego się frontu stadninę znowu ewakuowano — cały czas w tym uczestniczyłem. Z Torgau przez Wittenberg, Dessau, Magdeburg i Stendal dotarliśmy do folwarku Nettelau około 12 km od KiIonii. Gdzieś 7-8 maja 1945 roku przyszedł pierwszy angielski oddział pancerny.

–Jak z końmi wrocłliście do Polski?

–To długa historia. Okazało się, że wszystkie polskie konie znalazły się w strefie brytyłskiej i błyskawicznie powstał Zarząd Stadnin Polskich, na utworzenie którego zgodził się Montgomery - z dyr. Rozwadowskim na czele.

W jesieni 1945 roku Rozwadowski ustąpił, a nowym dyrektorem został płk Stefan Zamoyski, który drogą dyplomatyczną nawiązał kontakty z rządem polskim w Warszawie. Efektem tego było, że do listopada 1946 roku wszystkie konie byty w Polsce.

– Wróciliście do Janowa Podlaskiego?

– Nie od razu, gdyż w efekcie działań wojennych 16 budynków stadniny spaliło się i byliśmy zastępczo w małątku Posadowo w woj. poznańskim. Część koni przeniesiono do Janowa w 1950, zas araby dopiero w 1960.

– Kredy Polska zaczęła sprzedawać araby czystej krwi?

–Tradycja sięga XIX wieku. W Polsce kupowali konie arabskie hodowcy z Rosji carskiej, Niemiec, a nawet w 1890 r. jeden z sułtanów tureckłch kupił 90 klaczy. Dużą furorę zrobił sprzedany do Angli w 1912 r. z prywatnej stadniny w Antoninie. Romana hrabiego Potockiego. ogier „Skowronek", który zasłynął jako najwartościowszy reproduktor arabski na śwtecie.

W okresie międzywojennym pierwsze konie arabskie z Janowa poszły do Estonii, Łotwy, Niemiec, Czechosłowacji, Węgier, a w 1937 do Stanów Zjednoczonych.

–Po II wojnie światowej pierwsza aukcja w Polsce była dopiero w 1970?

–Aukcja tak, ale pierwsze powojenne kontakty z Zachodem zaczęły sie dużo wcześniej. Gdy po 1956 trochę się w Polsce rozluźniło, przyjechała pani Patrycja Lindsay z Anglii, hodowczyni koni, rozmiłowana w arabach. Kupi'a kilka klaczy, nie tylko dla siebie, ale rowniež dla swoch znajomych. Zaczęła ste nawet uczyć języka polskiego, aby się dogadać z hodowcami,

W 1960 r. pani Patrycja posłała do Stanów Zjednoczonych kilka koni, co zrobiło nam dużą reklamę i przekonało wielu, że w Polsce są dobre araby. Zaczęli przyjeżdżac Amerykanie, Szwedzi, zrobił się duży ruch, chcieli wszystko wykupił. Były sytuacje, że dawali nam za wažnego dla hodowli ogiera czek bez wstawienia sumy. Nie sprzedałem.

W 1963 roku przyjechał dr Eugene LaCroix z Arizony i kupił „Baska", syna „Witraża". Był to szczęśliwy zakup: koniem umiejętnie kierowano i w krótkim czasie uzyskał mase tytułów, m.in. Championat Stanów Zjednoczonych. Uznano go za nowy standard araba amerykańskiego, co przysporzyło dr. La-Croix pieniędzy, a Polsce sławy.

W Polsce mamy 280 klaczy arabskich, a w Ameryce jest ich 150 tysięcy! Mimo to jesteśmy w czołówce. co świadczy o jakości. Najlepsze, najszlachetnieje gzemplarze arabów muszą pozostac w Polsce dla dalszej hodowli.

Czesław Czapliński

Czesław Czapliński - POLSKIE ARABY w AMERYCE, nowojorski Przegląd Polski (26 lutego 1987):

Koń - słowo, które dla każdego Polaka ma wiele znaczeń i odnośników w długiej i bogatej historii polskiego oręża, w sztuce, literaturze, kulturze i życiu codziennym.

Prawdopodobnie już w III tysiącleciu p.n.e. zaczęto udomowiać dzikie konie, rozwijąc hodowlę - najpierw na terenach obecnego Turkiestanu i Iranu. Azji Mniejszej, Macedonii, Grecji i Rzymu, a od IV wieku naszej ery w Arabii. W swoim szkicu ograniczam się właśnie do koni z tych ostatnich terenów, tzn. do pełnokrwistych arabów, całkowicie pomijając wiele ras.

Konie arabskie to rasa konia wychowanego; jak łatwo sie domyślić, swą nazwę za wdzięczają miejscu, gdzie zapoczątkowano ich hodowlę, a mianowicie Półwyspowi Arabskiemu. Najogólniej mówiąc charakteryzują się niezwykle harmonijną budową oraz odznaczają się dużą szybkością i wytrzymałością.

Według pierwszej legendy konie rasy arabskiej pochodzą od pięciu klaczy Mahometa o imionach: Saklavi, Kuhailan, O’Bajan, Hadban i Hamdani, które wrócily w potrzebie podczas gdy inne konie popędziły do wodopoju, do którego nie miały dostępu przez cały dzień. Prorok wzywał swoich wyznawców do starannej hodowli koni i dobrego traktowania zwierząt.

Druga legenda mówi, że konia arabskiego Bóg stworzył z garści południowego wiatru. Tchnął w nią swój boski oddech i uformował zwierzę stworzone do lotu, choć bez skrzydeł. W grzywę za uszami wczepił mu szczęście, a z jego pana zrobił przyjaciela.

Rejon hodowli konia arabskiego rozciąga się od Afryki Północnej poprzez Półwysep Arabski aż do Iranu. W Europie konie te hoduje się głównie w Polsce, Francji, Niemczech i Anglii. Hodowla konia arabskiego jest też popularna w USA. Problemami hodowli tej rasy zajmuje się World Arabian Horse Organization (WAHO).

Rodowody polskich arabów sięgają XVI, XVII wieku, kiedy zaczęły być przywożone do Polski m.in. jako zdobycze wojenne z Istambułu, Damaszku, Bagdadu.

Niemal od samego początku pojawienia się pierwszych arabów w Polsce rozpoczęto świadomą hodowlę dobór najlepszych ogierów i klaczy przez co Polska zaczęła się pomału stawać centrum arabów w świecie. I kiedy w 1864 r. Abdul Azis (sułtan turecki) zakładał „Królewską Stadninę” koło Istambułu, zakupił dwa wspaniale ogiery "Inak” i '"Jarzmo” oraz 90 klaczy ze stadniny Branickich w Białocerkwi. Polskie araby pozostawiły po sobie ślady w stadninach na całym świecie w: Bułgarii, Hiszpanii, Anglii, a dla przykładu ogier " Rzewuski” sprzedany w 1800 r. dał początek słynnej stadninie koni wschodniopruskich w Weedera. Inny arab "Obejan Srebrny” sprzedany w 1859 r. do rosyjskiej stadniny w Strelecku. był ojcem słynnego ”0borona”, który zapoczątkował doński ród „koni oboronowskich”.

Liczne stadniny polskie, jak choćby - ”Królewska Stadnina Zygmunta Augusta” w Knyszynie i jedna z najstarszych na świecie, istniejąca do dziś stadnina w Janowie Podlaskim (założona w 1817 r. w ówczesnym Królestwie Kongresowym) - zaczęły być coraz sławniejsze w świecie. Właśnie w Janowie przyszedł na świat "Witeź II”, wnuk ”Kuhaylana Haifi”, ostatniego ogiera sprowadzonego do Europy z Bliskiego Wschodu przez polskich hodowców, zanim hodowla czystej krwi arabów zaczęła tam upadać.

Roznosząca się coraz szerzej sława polskich arabów dotarła w końcu do Stanów Zjednoczonych. W 1937 r. gen. J.M. Dickinson zakupił do swej farmy w Tennessee kilka klaczy.

O polskich arabach w Stanach Zjednoczonych dowiaduję się wiele ciekawych rzeczy od zajmującego się m.in. końmi Wiktora Stanisławskiego. Wiktor Stanisławski, absolwent Szkoły Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie, jest od pięciu lat wicedyrektorem nowojorskiej filii ANIMEX - Polfoods Corp.

Dzięki niezwykłemu uporowi i fachowości Stanisławski zainteresował polskimi osiągnięciami hodowców znawców koni w Stanach Zjednoczonych. Zaczął sprowadzać również konie sportowe - rasy wielkopolskiej – pracując ciągle nad

Zaklasyfikowaniem jej jako "rasy czystej”.

"…Nie jest żadną przesadą mówić, że Polska ma prymat w świecie, jeśli chodzi o konie arabskie rozpoczyna Wiktor Stanisławski. - Świadczą o tym choćby najwyższe ceny, jakie uzyskują one na aukcjach oraz pierwsze nagrody najważniejszych konkursach na całym świecie…”.

Weźmy choćby „Witeź II”, klacz urodzoną w 1938 r., która była w czasie wojny ewakuowana.

Wielki talent hodowlany w połaczeniu ze żmudną codzienną pracą, sumiennością i poczuciem obowiązku, których też wymagał od innych, sprawiły, że wyhodowane przez niego konie odnosiły sukcesy na pokazach hodowlanych, torach wyścigowych i hipodromach w Polsce i na świecie.


Najważniejsze osiągnięcia Andrzeja Krzyształowicza to m.in.

–22 tytuły czempionów Polski;

–zwycięstwa w czempionatach USA, Szwecji, Norwegii, Finlandii, Belgii, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Kanady, Brazylii;

–wygrane gonitwy 19 razy Derby, 17 Oaks, 18 Nagroda Porównawcza, 18 Nagroda Janowa, 2 Międzynarodowa Nagroda Europy;

–złoty medal olimpijski w skokach przez przeszkody.


PORTRAIT with HISTORY Andrzej Krzyształowicz


,,... My life was interesting...'' - Andrzej Krzyształowicz.


Andrzej Krzyształowicz (born in 1915 in Vienna, died on September 19, 1998 in Janów Podlaski and was buried in the local cemetery) - a longtime director of the stud in Janów Podlaski, educator of generations of horse breeders in Poland.

Thanks to his father, who administered estates in Zarzecze, Łańcut and Pełkinie, he was connected with horses from childhood. In a home where topics related to breeding, racing and riding were discussed, he acquired a solid foundation of knowledge about horses and learned to look at them.

He developed his interests at the Faculty of Agriculture and Forestry of the University of Adam Mickiewicz in Poznań. He specialized in horse breeding under prof. Tadeusz Vetulani. Under the professor's supervision, Andrzej Krzystałowicz's diploma thesis was created,,Monograph of the Horse Stud in Janów Podlaski''. A three-month practice in 1937, during which he collected materials for it. In the third year of studies, the time came for the final direction of interests, which resulted in work in the department of horse breeding. In the fourth year, the head of the department, Professor Tadeusz Vetulani, gave his assistant the subject of his diploma thesis, namely the development of the "Monograph of the Janów Podlaski Stud".

Andrzej Krzyształowicz's first visit to Janów, his beloved for the rest of his life, took place on July 5, 1937, when he came here to collect materials for his diploma thesis.


After completing his studies, in 1938, he returned to Janów to take the position of the stud's deputy manager. The outbreak of war found him at the post. During the dramatic evacuation of the stud, he led a column of horses first to the east, and then, retreating before the Soviet army, back. Immediately afterwards, Janów was occupied by the Red Army. Andrzej Krzyształowicz, unable to counteract the looting of the stud, left it together with a veterinarian and an apprentice. He returned in January 1940 to work as a groom at the stud, which was already under German command. The breeding was rebuilt thanks to the horses lost during the September evacuation.

Another evacuation, to the west, began in July 1944. Andrzej Krzyształowicz did not leave the horses - he accompanied them in their wandering, full of dangers. He was with them during the largest Allied air raid on Dresden in February 1945.

He returned to Poland with the last transport of horses in November 1946. The devastation and destruction suffered by Janów Podlaski made it impossible to place animals there. The temporary seat of the stud became Posadowo. From 1950 horses began to return to Janów. In December 1951, Andrzej Krzyształowicz received an official order to take the position of a regional inspector of horse breeding for the south-eastern provinces and had to leave for PSO Białka. He performed his new duties perfectly. However, he still dreamed of returning to Janów. He succeeded only in 1956. It was then that he took the position of the stud's director and held it until his retirement in 1991. After retiring, he continued to offer advice and assistance to his successors.

I visited Andrzej Krzyształowicz for the first time in Janów Podlaski in June 1987, where, among others, Arabian horse auction – Polish Prestige. I remember the first meeting with him, I knew his achievements, and he behaved extremely modestly. We walked together around the stud, which he showed me and I photographed. When I pointed my camera at him, he said you'd better photograph horses. So I did. I have to say that I had a fear of horses from the very beginning. There was a legend in my family that one of the family members was kicked by a horse and suffered for years. I had it in the back of my mind. But after guided tours and long talks with Andrzej Krzyształowicz, I found myself in a meadow where Arabians began to gather. I was very scared in the first phase, but when they started to approach me and gently touch me, we became friends, if you can say that. Since then, I love Arabs, what they feel too.


Czesław Czapliński POLISH ARABS, New York magazine CAREER (March 1989):

The highlight of the Arabian Horse Days in Poland is always the auction. Early in the morning, with a group of guests from the United States, I leave Warsaw's "Forum" hotel for Janów Podlaski, where there is one of the world's oldest thoroughbred Arabian studs. After a few hours of driving, we stop at a parking lot filled with cars with registration plates from almost all over Europe. In the center of the stud there is a huge circus tent, to which arrows lead.Slowly, the VIP sector for potential buyers, who came in the number of several hundred from the United States, France, Belgium, Great Britain, Spain, Sweden and Brazil, begins to fill up.

At the first auction in 1970, $30,000 for "Bałdak" was an incredible achievement. And already in 1981, Dr. Armand Hammer paid one million dollars for the stallion "El Paso". World record prices for Polish Arabians, however, were broken only in February 1985, at the "Pohsh Ovation" auction organized in the United States for the first time. $1.5 million was obtained for the beautiful mare "Pencylina". She can sometimes be seen on the television series "Dynasty" when the action takes place at Ventura Farms outside Los Angeles. In total, 11 million dollars were paid for 19 horses, which is an average of over half a million per horse!

From this peak, Arabian horse prices have dropped significantly. Many observers are waiting for the results of the auction in Janów Podlaski, which is an indicator of what will happen in the world.

Marek Grzybowski, who has been conducting auctions in Janów for years, took his place on the platform, next to him was Izabela Zawadzka, a specialist in Arabian horses. From now on, the applicable language is English. The audience applauds the bidders, the auctioneer doubles and triples, Mrs. Zawadzka praises the horses. But as expected, prices are much lower than at their peak. In total, 35 Arabians were sold for a total of $1,635,000. The highest price, as much as 395,000 dollars, was paid by Abdul al Saihat from the United States for the 14-year-old bay stallion "Aloesa" bred in Janów Podlaski. The mare "Algerina" was ranked second in terms of price for 170,000 dollars. horse was about 47 thousand dollars.

After the auction, I made an appointment with Andrzej Krzyształowicz, director of the stud in Janów Podlaski, to find out more about its history.

“…The studmna was founded during the Congress Kingdom in 1817, two years after the Congress of Vienna. The immediate cause was the marches of Napoleon's army through Poland to the east and back, during which the horse population in Poland was seriously depleted. In order to rebuild breeding in Poland, the Government Stud was established, and the choice fell on Janów Podlaski. Tsar Alexander II, who was a supporter of the Congress Kingdom, agreed and allocated the tsar's stables 100 mares and 8 stallions customs (front). In December 1817 the horses were in Janowe. The organizer and soul of the project was the later long-time director Adam Count Potocki.

Until the January Uprising, the managers were Poles, later the management passed into the hands of tsarist generals. This was the case until the outbreak of World War I, when all horses from Janów were evacuated to the Kharkiv Governorate, from where none of them returned to Janów…”.

- But the stud did not cease to exist - what happened after the war?

- In 1919, after Poland regained independence, the Ministry of Agriculture and Agricultural Reforms grouped all the surviving horses in Janów. There are purebred and half-bred (Arabian) and thoroughbred and half-bred (English) horses. Janów, destroyed during the war, was rebuilt within two years. In 1924, a second stud was established in Kozienice and Thoroughbred horses were sent there from Janów, where they are to this day.

– The fate of Polish Arabs during World War II is compared to the experiences of the Polish nation?

– In the first phase of hostilities, over 80 percent Janów horses were killed, and the rest were plundered by civilians living across the Bug River (Belarusians). A large part of them ended up in a stud farm in Tersk, in the foothills of the Caucasus. The first plundered horses returned to the stud in December 1939. Fortunately, among them were wonderful Arabian stallions: born in 1938 "Witraż" and "Wielki Szlem" and "Witeź". They were sons of "Olir" and grandchildren of the last stallion "Kuhaylan Haili" imported by Prince Roman Sanguszko to Europe in the 20th century from the Arabian Peninsula.

In 1942, the Janów stud was as numerous as in 1939.

Gehenna began in 1944, when Soviet artillery could be heard not only at night, but also during the day. July 16, 1944. Germany all horses in li. 260 pieces, including foals born in 1944, were transported to Saxony. In February 1945, in the face of the moving front, the stud was evacuated again - I participated in it all the time. From Torgau via Wittenberg, Dessau, Magdeburg and Stendal we reached the Nettelau farm about 12 km from Kiel. Somewhere on May 7-8, 1945, the first English armored unit arrived.

How did you return to Poland with the horses?

-It is a long story. It turned out that all Polish horses found themselves in the British zone and the Board of Polish Studs was quickly established, which Montgomery agreed to create - with dir. Rozwadowski at the helm.

In the autumn of 1945, Rozwadowski resigned and Colonel Stefan Zamoyski became the new director, who established contacts with the Polish government in Warsaw through diplomatic channels. As a result, until November 1946, all horses were in Poland.

– Did you return to Janów Podlaski?

– Not immediately, because as a result of the war, 16 buildings of the stud burned down and we were temporarily in a small Posadowo in the province. Poznan. Some of the horses were moved to Janów in 1950, and Arabians only in 1960.

– Cretaceous Poland started selling purebred Arabians?

– The tradition dates back to the 19th century. In Poland, Arabian horses were bought by breeders from Tsarist Russia, Germany, and even in 1890 one of the Turkish sultans bought 90 mares. He was sold to England in 1912 from a private stud in Antonin, making a big sensation. Roman Count Potocki. stallion "Skowronek", who became famous as the most valuable Arabian sire in the world.

In the interwar period, the first Arabian horses from Janów went to Estonia, Latvia, Germany, Czechoslovakia, Hungary, and in 1937 to the United States.

– After World War II, the first auction in Poland was only in 1970?

– Auction yes, but the first post-war contacts with the West began much earlier. When, after 1956, Poland relaxed a bit, Mrs. Patrycja Lindsay from England, a horse breeder with a passion for Arabian horses, arrived. She bought some mares, not only for herself but also for her friends. She even started teaching Polish to get along with the breeders,

In 1960, Mrs. Patrycja sent a few horses to the United States, which made a big publicity for us and convinced many that there are good Arabians in Poland. Americans and Swedes started arriving, there was a lot of traffic, they wanted to buy everything. There were situations where they gave us a check that was too important for breeding a stallion without putting the sum. I didn't sell.

In 1963, Dr. Eugene LaCroix from Arizona came and bought "Basko", son of "Witraż". It was a happy purchase: the horse was skilfully managed and in a short time he received a lot of titles, including United States Championship. It was considered the new standard of American Arabian, which brought Dr. La-Croix money, and Poland fame.

We have 280 Arabian mares in Poland and 150,000 in America! Nevertheless, we are at the forefront. which shows quality. The best, noblest Arabian specimens must stay in Poland for further breeding.

Czeslaw Czapliński

Czesław Czapliński - POLISH ARABS in AMERICA, New York Polish Review (February 26, 1987):

Horse - a word that for every Pole has many meanings and references in the long and rich history of the Polish army, in art, literature, culture and everyday life.

Probably already in the third millennium B.C.E. began to domesticate wild horses, developing breeding - first in the areas of present-day Turkestan and Iran. Asia Minor, Macedonia, Greece and Rome, and from the 4th century AD in Arabia. In my sketch, I limit myself to horses from the latter areas, i.e. thoroughbred Arabians, completely omitting many breeds.

Arabian horses are a breed of bred horse; as you can easily guess, they owe their name to the place where their breeding began, namely the Arabian Peninsula. Generally speaking, they are characterized by an extremely harmonious structure and are characterized by high speed and durability.

According to the first legend, Arabian horses descended from five mares of Muhammad named Saklavi, Kuhailan, O'Bajan, Hadban and Hamdani, who returned in times of need while other horses rushed to a water hole they had not been able to access all day. The prophet exhorted his followers to carefully breed horses and treat animals well.

The second legend says that the Arabian horse was created by God from a handful of south wind. He breathed his divine breath into her and formed an animal made for flight, though without wings. He stuck his luck in the mane behind his ears, and made his master a friend.

The breeding region of the Arabian horse stretches from North Africa through the Arabian Peninsula to Iran. In Europe, these horses are bred mainly in Poland, France, Germany and England. Arabian horse breeding is also popular in the USA. The problems of breeding this breed are dealt with by the World Arabian Horse Organization (WAHO).

The pedigrees of Polish Arabians date back to the 16th and 17th centuries, when they began to be brought to Poland, e.g. as war trophies from Istanbul, Damascus, Baghdad.

Almost from the very beginning of the appearance of the first Arabians in Poland, a conscious breeding was started - the selection of the best stallions and mares, thanks to which Poland slowly began to become the center of Arabians in the world. And when in 1864 Abdul Azis (Turkish sultan) founded the "Royal Stud" near Istanbul, he purchased two wonderful stallions "Inak" and "Jarzmo" and 90 mares from the Branicki Stud in Białocerkwi. Polish Arabian horses left traces in studs around the world in: Bulgaria, Spain, England, and for example the stallion "Rzewuski" sold in 1800 gave rise to the famous East Prussian stud in Weedera. Another Arabian "Obejan Srebrny" sold in 1859 to the Russian stud in Strelecko. he was the sire of the famous "Oboron", which started the Don line of "Oboronowskie horses".

Numerous Polish studs, such as the "Royal Stud of Zygmunt August" in Knyszyn and one of the oldest studs in the world, still existing in Janów Podlaski (founded in 1817 in the then Congress Poland) - began to become more and more famous in the world. It was in Janów that "Witeź II" was born, the grandson of "Kuhaylan Haifi", the last stallion imported to Europe from the Middle East by Polish breeders, before Arabian breeding began to decline there.

The spreading fame of Polish Arabs finally reached the United States. In 1937, General J.M. Dickinson purchased several mares for his farm in Tennessee.

I learn a lot of interesting things about Polish Arabs in the United States from the Viktor Stanislavski's horses. Wiktor Stanisławski, a graduate of the Central School of Planning and Statistics in Warsaw, has been the deputy director of the New York branch of ANIMEX - Polfoods Corp. for five years.

Thanks to his extraordinary stubbornness and professionalism, Stanisławski attracted the interest of horse breeders in the United States in Polish achievements. He also began to import sports horses - of the Wielkopolska breed - constantly working on Classifying it as a "pure race".

"... It is no exaggeration to say that Poland has the primacy in the world when it comes to Arabian horses, begins Wiktor Stanisławski. - This is evidenced by the highest prices they receive at auctions and first prizes at the most important competitions around the world...".

Let's take "Witeź II", a mare born in 1938, which was evacuated during the war.

Great breeding talent combined with arduous everyday work, conscientiousness and a sense of duty, which he also required from others, made the horses he bred successful at breeding shows, race tracks and hippodromes in Poland and around the world.


Andrzej Krzyształowicz's most important achievements include:

–22 titles of Polish champions;

– victories in the championships of the USA, Sweden, Norway, Finland, Belgium, France, Germany, Great Britain, Canada, Brazil;

– won races 19 times Derby, 17 Oaks, 18th Comparative Prize, 18th Janów Prize, 2nd International European Prize;

-Olympic gold medal in show jumping.





Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page